2017-12-15

3 NIEDZIELA ADWENTU - GAUDETE.

Refleksja
Dziś, 17 grudnia, jak co roku, rozpoczynamy czas bezpośredniego przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Ponieważ jest to III niedziela Adwentu, tzw. Niedziela Gaudete, brzmią nam słowa wezwania: „Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie się! Pan jest blisko”. W ten sposób Kościół zwraca uwagę na tajemnicę bliskości i stałej obecności Pana pośród nas, dając do zrozumienia, za świętym Pawłem, że nawet w najtrudniejszych momentach życia jest to zawsze powód do radości. Ponadto Apostoł radzi: „w każdym położeniu dziękujcie”, „nieustannie się módlcie” (1Tes 5,17-18).
Ostatnie siedem dni Adwentu zachęcają nas do szczególnie wytężonego wysiłku, by jak najlepiej przygotować się na Święta Bożego Narodzenia. Ważne jest to wszystko co od wielu pokoleń pomaga nam ukształtować wyjątkową atmosferę tych świąt: solidniejsze zakupy i sprzątanie mieszkania czy domu, przyozdobienie choinki, przygotowanie dekoracji, prezentów, świątecznych potraw. Przygotowań jest naprawdę dużo i zwykle zaczyna brakować czasu, a wówczas w kolejkach sklepowych i ulicznych korkach może pojawić się poirytowanie i nietrudno wtedy o złe myśli, słowa, a nawet uczynki. Można zasmucić najbliższych, obrazić bliźniego i zapomnieć o Panu Bogu. Dlatego wskazany jest dystans wobec tego, co stanowi jedynie oprawę świąt i potrzeba świadomego uznania oraz określenia tego, co jest ważne, a co najważniejsze.
Drodzy Diecezjanie, trzeba koniecznie przed rozpoczęciem świąt, jasno określić sposób ich przeżycia. Nie może to być tylko dobra okazja do odpoczynku w gronie najbliższych. Chodzi przecież o obchód Urodzin Pana Jezusa. On więc musi się znaleźć w centrum naszej uwagi. I już teraz trzeba określić konkretne godziny i formy uczczenia Go w naszych sercach, rodzinach, klasztorach i na plebaniach.
Z listu Biskupa Opolskiego
 
Złota myśl tygodnia
Bez modlitwy nie ma życia chrześcijańskiego (bł. Paweł VI).


Opowiadanie
Góry
Dawno temu w osadzie na nizinie u stóp Andów żyło pokojowe plemię. Pewnego dnia groźna banda rozbójników, którzy mieli swą kryjówkę pośród wysokich górskich szczytów, zaatakowała osadę.
Wśród łupów znalazło się dziecko jednej z rodzin nizinnego plemienia. Zbójcy uprowadzili je w góry.
Ludzie z nizin nie wiedzieli, jak pokonać góry. Nie znali żadnego ze szlaków używanych przez ludzi z gór, nie potrafili znaleźć tamtych ludzi ani odszukać ich śladów na górskich drogach.
Mimo to wysłali grupę swoich najlepszych wojowników, aby udali się w góry i przyprowadzili dziecko do domu. Ludzie ci próbowali się wspinać najpierw w jeden sposób, później w inny. Próbowali jednej ścieżki, później innej. Po wielu dniach i wysiłkach udało im się podejść zaledwie kilkaset metrów wzwyż. Czując swą całkowitą bezsilność, ludzie z nizin uznali się za pokonanych i zaczęli przygotowania do powrotu do osady w dole.
Kiedy już wracali, ujrzeli matkę dziecka, zmierzającą w ich kierunku. Zorientowali się, że schodzi z gór, na które nie udało im się wspiąć. A potem zobaczyli, że niesie na plecach dziecko. Jak jej się to udało?
Jeden z członków grupy pozdrowił ją i powiedział:
- Nie udało się nam wspiąć na te góry. Jak ty dokonałaś tego,
czego nie potrafiliśmy my, najsilniejsi mężczyźni z osady?
Kobieta, wzruszając ramionami, rzekła:
- To nie było wasze dziecko.
Bóg powiedział do każdego z nas: „Tyś jest moim synem umiłowanym. Ty jesteś moim dzieckiem”. I nic ani nikt nie przeszkodzi Mu w zaprowadzeniu nas do domu.