Złota myśl tygodnia
Patrz
w gwiazdy, ale uważaj na drogę (Wilhelm
Raabe)
Na wesoło
Spotykają
się dwie sąsiadki:
-
Co mąż ci kupił na 25-tą rocznicę ślubu?
-
Widzisz to srebrne BMW na parkingu?
-
Taaak... Piękne...
-
Kupił mi fartuszek takiego koloru.
Opowiadanie
Rękawica
Była sroga, mroźna zima,
gdy zagoniony człowiek zgubił lewą rękawicę narciarską. Znalazła ją pewna
myszka. Weszła do środka, w duży palec, skuliła się i zasnęła. Nieco później
wielkimi skokami, uciekając przed zimnem, przybyła i schroniła się w niej
żabka. Tak myszce, jak i żabce dobrze się siedziało w cieple czerwonej
rękawicy. Do czasu. Bo któregoś dnia z głośnym łopotem skrzydeł nad wejściem do
rękawicy wylądował puszczyk. Ani myszy, ani żaby nie znoszą puszczyków, ale ten
zaczął się skarżyć:
- Przemarzły mi pióra,
zesztywniały mi skrzydła, proszę, pozwólcie się ogrzać. Trochę się przesunęły i
duże ptaszysko podpierając się raz jednym skrzydłem, raz drugim, weszło do
środka.
Teraz było ich troje w
ciepłym domku z czerwonej rękawicy: myszka, żabka i puszczyk. Już ogarniała ich
przyjemna senność, kiedy nadszedł zając i szczękając siekaczami wymamrotał: -
Ach! Musicie mieć cieplutko tam w środku, prawda? Przesuńcie się, wchodzę... -
i wygodnie rozłożył się między nimi.
Było już ich czworo:
myszka, żabka, puszczyk i zając. Nadbiegł lis, który nie mówiąc ani
"be", ani "me" wcisnął się do środka rękawicy:
- Z drogi! - srożył się
despotyczny lis. Niestety, jeden ze szwów nie wytrzymał i lodowate powietrze
wdarło się do środka. Co teraz będzie? W wielkim ścisku w rękawicy byli już w
piątkę: myszka, żabka, puszczyk, zając i lis.
Z ryjem przy ziemi i
psiocząc na pogodę nadciągnął zmarznięty dzik, cały pokryty śniegiem.
- Zostań na zewnątrz! My
już się prawie dusimy... - zapiszczała myszka.
- A niby, dlaczego ja mam
zostać na zewnątrz? - chrząknął dzik - Skoro dla was jest miejsce, to znajdzie
się i dla mnie!. I rozepchnąwszy ściśniętą piątkę ułożył się między puszczykiem
a żabką.
Niestety, kolejny szew
nie wytrzymał i wiatr wdarł się z drugiej strony. Jednakże zwierzętom w
rękawicy to nie przeszkadzało, bo były bardzo mocno przytulone do siebie.
Szóstka zwierząt ściśnięta w małej rękawicy. Ledwo mogły oddychać: myszka,
żabka, puszczyk, zając, lis i dzik.
Nie był jednak kres
możliwości. Zwierzęta przekonały się o tym, gdy najpierw usłyszały sapanie, a
chwilę po nim, poczuły na swych noskach coś kosmatego. To niedźwiedź wsunął
zgrabiałą łapę i szukał wolnego miejsca. Tym razem wszystkie zwierzęta chórem
zapiszczały przerażone: - Nie! Nie! Ty nie.
Duży niedźwiedź siadł
więc bezradnie na śniegu przed rękawicą i zaczął płakać.
- Wy tam w środku, macie
ciepło - łkał - a ja marznę na zewnątrz. Już mi ogon całkiem zesztywniał.
- No, dobrze - ulitowały
się zwierzęta - wejdź i ty. Ścisnęły się tak, że z trudem mogły oddychać.
Niedźwiedź również skulił się, i choć wszystkie szwy trzeszczały groźnie, to i
on znalazł sobie kącik, aby się ułożyć. Teraz w czerwonej rękawicy, w której
skłębionych było siedem zwierząt: myszka, żabka, puszczyk, zając, lis, dzik i
niedźwiedź, nie było odrobiny miejsca. Nikt jednak nie zauważył maleńkiej
mróweczki, która cichutko, przy niedźwiedziu, jeszcze wcisnęła się między nich.
I to właśnie przeważyło!
Trzask! Rękawica rozerwała się na wiele kawałków. Wszystkie zwierzęta potoczyły
się po zamarzniętym śniegu, smagane lodowatym wiatrem. I znowu wszystkie
straszliwie marzły.
Relacje międzyludzkie potrzebują delikatnej równowagi.
Wystarczy błahostka, aby wszystko zniszczyć.