Bóg stał się ubogim. Jego Syn urodził
się w ubóstwie stajenki. W Dzieciątku Jezus Bóg stał się zależnym,
potrzebującym miłości ludzi, proszącym o ich - o naszą miłość. Dziś Boże
Narodzenie stało się świętem sklepów, których olśniewający blask zasłania
tajemnicę pokory Boga, wzywającej nas do pokory i prostoty. Prośmy Pana, aby
pomógł nam przeniknąć wzrokiem błyszczące fasady tego czasu, aby za nimi
znaleźć Dzieciątko w betlejemskim żłóbku i w ten sposób odkryć prawdziwą radość
i prawdziwe światło.
Ten, kto chce dziś wejść do kościoła
Narodzenia Pańskiego w Betlejem, odkrywa, że portal, który niegdyś miał pięć i
pół metra wysokości, i przez który cesarze i kalifowie wkraczali do budynku,
został w znacznej części zamurowany. Pozostał tylko mały otwór na półtora
metra. Chodziło prawdopodobnie o to, aby lepiej chronić kościół przed
ewentualnym atakiem, ale przede wszystkim, aby zapobiec, aby ktokolwiek
wkraczał na koniu do domu Bożego. Ten, kto chce wejść do domu Bożego w miejscu
narodzin Jezusa, musi się pochylić. Wydaje mi się, że przejawia się w tym
głębsza prawda, od której oczekujemy, by nas poruszyła w tę Świętą Noc: jeśli
chcemy znaleźć Boga, który ukazał się jako dziecko, musimy zejść z konia naszego
"oświeconego" rozumu. Musimy porzucić nasze fałszywe pewności, naszą
intelektualną pychę, która uniemożliwia nam dostrzeżenie bliskości Boga. Musimy
podążać drogą wewnętrzną świętego Franciszka - drogą ku tej ogromnej prostocie
zewnętrznej i wewnętrznej, która czyni serce zdolnym do widzenia. Musimy się
schylić, by tak rzec iść duchowo pieszo, aby móc wejść przez portal wiary i
spotkać Boga, który jest różny od naszych przesądów i naszych opinii: Boga,
który się ukrywa w pokorze dopiero co narodzonego dziecka.
Benedykt XVI
Życzenia świąteczne
W noc narodzenia Pana Jezusa
aniołowie ogłaszają chwałę Bogu „na wysokości”. Niech świętowanie Bożego
Narodzenia w gronie rodzinnym będzie okazją do wzajemnego dzielenia się dobrym
słowem. Bogu należy się chwała ze względu na to, co dla nas zrobił. Naszym
bliskim należą się komplementy i wyrazy wdzięczności (nie tylko z powodu trudu
włożonego w przygotowanie świąt). Niech Chrystus rodzi się nie tylko w
kościele, w czasie Eucharystii, ale też w naszych domach w trakcie świątecznych
rozmów.
Wiersz
Jan Kasprowicz – „Przy wigilijnym stole”
Że, jako mówi nam wszystkim
Dawne, odwieczne orędzie,
Z pierwszą na niebie gwiazdą
Bóg w naszym domu zasiędzie.
Sercem Go przyjąć gorącym,
Na ścieżaj otworzyć wrota –
Oto co czynić nam każe
Miłość, największa cnota.
Złota myśl tygodnia
Nie
możemy zatrzymać się i kontemplować w zachwycie Mesjasza leżącego w żłóbku,
zapominając o obowiązku dawania Mu świadectwa (św. Jan Paweł II).
Na wesoło
Są
święta Bożego Narodzenia.
Nagle
Jasiu przychodzi do mamy i mówi:
-Mamo,
choinka się pali.
-Synku,
nie mówi się "pali" tylko "świeci".
Po
chwili Jasiu znów przychodzi:
-Mamo,
a teraz firanka się świeci.
Opowiadanie
Gdzie mieszka Jezus?
Lekarz odwiedza pewną
dziewczynkę.
- Kto jest w uszach? Kaczor
Donald?
- Nie
- Kto jest w nosie?
Myszka Miki?
- Nie
- Kto jest w sercu? Tom i
Jerry?
- Nie. Oni są na
skarpetkach! W sercu jest Pan Jezus!
Dziś, 17 grudnia, jak co roku,
rozpoczynamy czas bezpośredniego przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia.
Ponieważ jest to III niedziela Adwentu, tzw. Niedziela Gaudete, brzmią nam
słowa wezwania: „Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie
się! Pan jest blisko”. W ten sposób Kościół zwraca uwagę na tajemnicę bliskości
i stałej obecności Pana pośród nas, dając do zrozumienia, za świętym Pawłem, że
nawet w najtrudniejszych momentach życia jest to zawsze powód do radości.
Ponadto Apostoł radzi: „w każdym położeniu dziękujcie”, „nieustannie się
módlcie” (1Tes 5,17-18).
Ostatnie siedem dni Adwentu zachęcają
nas do szczególnie wytężonego wysiłku, by jak najlepiej przygotować się na
Święta Bożego Narodzenia. Ważne jest to wszystko co od wielu pokoleń pomaga nam
ukształtować wyjątkową atmosferę tych świąt: solidniejsze zakupy i sprzątanie
mieszkania czy domu, przyozdobienie choinki, przygotowanie dekoracji,
prezentów, świątecznych potraw. Przygotowań jest naprawdę dużo i zwykle zaczyna
brakować czasu, a wówczas w kolejkach sklepowych i ulicznych korkach może
pojawić się poirytowanie i nietrudno wtedy o złe myśli, słowa, a nawet uczynki.
Można zasmucić najbliższych, obrazić bliźniego i zapomnieć o Panu Bogu. Dlatego
wskazany jest dystans wobec tego, co stanowi jedynie oprawę świąt i potrzeba
świadomego uznania oraz określenia tego, co jest ważne, a co najważniejsze.
Drodzy Diecezjanie, trzeba koniecznie
przed rozpoczęciem świąt, jasno określić sposób ich przeżycia. Nie może to być
tylko dobra okazja do odpoczynku w gronie najbliższych. Chodzi przecież o
obchód Urodzin Pana Jezusa. On więc musi się znaleźć w centrum naszej uwagi. I
już teraz trzeba określić konkretne godziny i formy uczczenia Go w naszych
sercach, rodzinach, klasztorach i na plebaniach.
Z listu Biskupa Opolskiego
Złota myśl tygodnia
Bez
modlitwy nie ma życia chrześcijańskiego (bł.
Paweł VI).
Opowiadanie
Góry
Dawno temu w osadzie na
nizinie u stóp Andów żyło pokojowe plemię. Pewnego dnia groźna banda
rozbójników, którzy mieli swą kryjówkę pośród wysokich górskich szczytów,
zaatakowała osadę.
Wśród łupów znalazło się
dziecko jednej z rodzin nizinnego plemienia. Zbójcy uprowadzili je w góry.
Ludzie z nizin nie
wiedzieli, jak pokonać góry. Nie znali żadnego ze szlaków używanych przez ludzi
z gór, nie potrafili znaleźć tamtych ludzi ani odszukać ich śladów na górskich
drogach.
Mimo to wysłali grupę
swoich najlepszych wojowników, aby udali się w góry i przyprowadzili dziecko do
domu. Ludzie ci próbowali się wspinać najpierw w jeden sposób, później w inny.
Próbowali jednej ścieżki, później innej. Po wielu dniach i wysiłkach udało im
się podejść zaledwie kilkaset metrów wzwyż. Czując swą całkowitą bezsilność,
ludzie z nizin uznali się za pokonanych i zaczęli przygotowania do powrotu do
osady w dole.
Kiedy już wracali,
ujrzeli matkę dziecka, zmierzającą w ich kierunku. Zorientowali się, że schodzi
z gór, na które nie udało im się wspiąć. A potem zobaczyli, że niesie na
plecach dziecko. Jak jej się to udało?
Jeden z członków grupy
pozdrowił ją i powiedział:
- Nie udało się nam
wspiąć na te góry. Jak ty dokonałaś tego,
czego nie potrafiliśmy
my, najsilniejsi mężczyźni z osady?
Kobieta, wzruszając
ramionami, rzekła:
- To nie było wasze
dziecko.
Bóg powiedział do każdego z nas: „Tyś jest moim synem
umiłowanym. Ty jesteś moim dzieckiem”. I nic ani nikt nie przeszkodzi Mu w
zaprowadzeniu nas do domu.
Patrz
w gwiazdy, ale uważaj na drogę (Wilhelm
Raabe)
Na wesoło
Spotykają
się dwie sąsiadki:
-
Co mąż ci kupił na 25-tą rocznicę ślubu?
-
Widzisz to srebrne BMW na parkingu?
-
Taaak... Piękne...
-
Kupił mi fartuszek takiego koloru.
Opowiadanie
Rękawica
Była sroga, mroźna zima,
gdy zagoniony człowiek zgubił lewą rękawicę narciarską. Znalazła ją pewna
myszka. Weszła do środka, w duży palec, skuliła się i zasnęła. Nieco później
wielkimi skokami, uciekając przed zimnem, przybyła i schroniła się w niej
żabka. Tak myszce, jak i żabce dobrze się siedziało w cieple czerwonej
rękawicy. Do czasu. Bo któregoś dnia z głośnym łopotem skrzydeł nad wejściem do
rękawicy wylądował puszczyk. Ani myszy, ani żaby nie znoszą puszczyków, ale ten
zaczął się skarżyć:
- Przemarzły mi pióra,
zesztywniały mi skrzydła, proszę, pozwólcie się ogrzać. Trochę się przesunęły i
duże ptaszysko podpierając się raz jednym skrzydłem, raz drugim, weszło do
środka.
Teraz było ich troje w
ciepłym domku z czerwonej rękawicy: myszka, żabka i puszczyk. Już ogarniała ich
przyjemna senność, kiedy nadszedł zając i szczękając siekaczami wymamrotał: -
Ach! Musicie mieć cieplutko tam w środku, prawda? Przesuńcie się, wchodzę... -
i wygodnie rozłożył się między nimi.
Było już ich czworo:
myszka, żabka, puszczyk i zając. Nadbiegł lis, który nie mówiąc ani
"be", ani "me" wcisnął się do środka rękawicy:
- Z drogi! - srożył się
despotyczny lis. Niestety, jeden ze szwów nie wytrzymał i lodowate powietrze
wdarło się do środka. Co teraz będzie? W wielkim ścisku w rękawicy byli już w
piątkę: myszka, żabka, puszczyk, zając i lis.
Z ryjem przy ziemi i
psiocząc na pogodę nadciągnął zmarznięty dzik, cały pokryty śniegiem.
- Zostań na zewnątrz! My
już się prawie dusimy... - zapiszczała myszka.
- A niby, dlaczego ja mam
zostać na zewnątrz? - chrząknął dzik - Skoro dla was jest miejsce, to znajdzie
się i dla mnie!. I rozepchnąwszy ściśniętą piątkę ułożył się między puszczykiem
a żabką.
Niestety, kolejny szew
nie wytrzymał i wiatr wdarł się z drugiej strony. Jednakże zwierzętom w
rękawicy to nie przeszkadzało, bo były bardzo mocno przytulone do siebie.
Szóstka zwierząt ściśnięta w małej rękawicy. Ledwo mogły oddychać: myszka,
żabka, puszczyk, zając, lis i dzik.
Nie był jednak kres
możliwości. Zwierzęta przekonały się o tym, gdy najpierw usłyszały sapanie, a
chwilę po nim, poczuły na swych noskach coś kosmatego. To niedźwiedź wsunął
zgrabiałą łapę i szukał wolnego miejsca. Tym razem wszystkie zwierzęta chórem
zapiszczały przerażone: - Nie! Nie! Ty nie.
Duży niedźwiedź siadł
więc bezradnie na śniegu przed rękawicą i zaczął płakać.
- Wy tam w środku, macie
ciepło - łkał - a ja marznę na zewnątrz. Już mi ogon całkiem zesztywniał.
- No, dobrze - ulitowały
się zwierzęta - wejdź i ty. Ścisnęły się tak, że z trudem mogły oddychać.
Niedźwiedź również skulił się, i choć wszystkie szwy trzeszczały groźnie, to i
on znalazł sobie kącik, aby się ułożyć. Teraz w czerwonej rękawicy, w której
skłębionych było siedem zwierząt: myszka, żabka, puszczyk, zając, lis, dzik i
niedźwiedź, nie było odrobiny miejsca. Nikt jednak nie zauważył maleńkiej
mróweczki, która cichutko, przy niedźwiedziu, jeszcze wcisnęła się między nich.
I to właśnie przeważyło!
Trzask! Rękawica rozerwała się na wiele kawałków. Wszystkie zwierzęta potoczyły
się po zamarzniętym śniegu, smagane lodowatym wiatrem. I znowu wszystkie
straszliwie marzły.
Relacje międzyludzkie potrzebują delikatnej równowagi.
Wystarczy błahostka, aby wszystko zniszczyć.